Nasza studentka w półfinale "Mam Talent"
Studentka jazzu i muzyki estradowej – Katarzyna Kowalczuk – została półfinalistką programu "Mam Talent"". W sobotę, 14 listopada okaże się, czy wejdzie do finału programu. Półfinałowy występ można obejrzeć pod adresem: (kliknij tutaj).
Trzymamy kciuki!
A poniżej wywiad, jakiego udzieliła Katarzyna Kowalczuk do Czasopisma Alma Mater.
Redakcja: Pani Kasiu, wraz z przyjaciółką Joanną Smajdor wystąpiłyście w programie "Mam talent" i zostałyście prawdziwymi bohaterkami. Wiemy też, że pierwsze eliminacje odbyły się w Zabrzu. Wówczas rywalizowałyście z 10 tysiącami osób. Natomiast po katowickich eliminacjach znalazłyście się wśród 40 najlepszych i zostałyście zakwalifikowane do półfinału „Mam talent”. Skąd pomysł na występ w programie?
Kasia Kowalczuk: Od zawsze chciałam spróbować swoich sił w telewizji. Jednak kiedy w naszym kraju ruszył program "Idol" byłam jeszcze za młoda na wzięcie udziału w programie. W jednej z rozmów z moją koleżanką Asią zdecydowałyśmy, że spróbujemy swoich sił w "Mam talent", wypełniłyśmy formularz i już się potoczyło. Myślę, że tego typu programy pomagają w nawiązaniu kontaktów, pokazaniu swojego wizerunku, zobaczenia wszystkiego od "kuchni". Muszę również przyznać, że jest to wspaniała przygoda i okazja do nawiązania nowych przyjaźni z cudownymi ludźmi, których poznałam podczas castingu. Jednakże jest to naprawdę bardzo ciężka praca.
Red.: Jakie były początki Pani przygody z muzyką?
K.K.: Już jako mała dziewczynka podśpiewywałam na spotkaniach rodzinnych, czy też przy zabawie z rodzeństwem. Bóg włożył w moje serce dużo miłość do muzyki bardzo wcześnie. Moja mama zauważyła, że wychodzi mi to i zapisała mnie na lekcje gry na pianinie i lekcje śpiewu. Pokochałam muzykę. Z biegiem czasu stawało się to pasją i dojrzałym wyborem życiowego celu. Kształtowały się we mnie upodobania muzyczne, dojrzałość artystyczna. Punktem zwrotnym w moim życiu było spotkanie świetnego muzyka, który zwrócił moją uwagę na interpretacje tekstów i muzyki. Zaczęłam kochać muzykę jeszcze bardziej.
Red.: Co skłoniło Panią do studiowania na kierunku jazz i muzyka estradowa w PWSZ w Nysie?
K.K.: W liceum zaczęłam zastanawiać się nad studiami. Wiedziałam, że chcę studiować coś związanego z muzyką, ze sztuką. Początkowo myślałam o aktorstwie (grałam w teatrze amatorskim, zdobywałam wysokie nagrody w konkursach recytatorskich), z biegiem czasu dzięki mojemu akompaniatorowi zaczęłam poznawać jazz. Mogę powiedzieć tyle: kto zrozumie i pokocha tę muzykę, ten nigdy jej nie opuści. Jednak również zdecydowałam się na studia w Nysie ze względu na wybitną kadrę naukową, z którą mam przyjemność współpracować.
Red.: Jaki Pani lubi najbardziej styl muzyczny?
K.K.: Najbardziej lubię jazz, nu jazz, trip hop, muzyka elektroniczna, soul. Moi ulubieniu artyści to na przykład Diana Krall, Natalie Cole, Lampshade, Stealpot. Hooverphonic, Bjork.
Red.: Do kogo chciałaby Pani zwrócić się ze swoją muzyką, czy jest taka grupa docelowa?
K.K.: Tak, raczej mam. Myślę, że są to ludzie, z którymi odnalazłabym wspólny język, którzy zrozumieliby moje emocje i przesłanie.
Red.: Czy oprócz śpiewania i muzyki ma Pani jakieś inne hobby?
K.K.: Bardzo lubię stylizację i wizaż. Uwielbiam dobieranie kolorów, materiałów. W wolnych chwilach bardzo chętnie wykonuję biżuterię. Lubię też chodzić po górach i podziwiać świat stworzony przez kreatywnego Stwórcę.
Red.: Jakie jest Pani największe marzenie zawodowe?
K.K.: Chciałabym wystąpić z repertuarem jazzowo-trip hopowo-elektronicznym w Royal Albert Hall i mieć ze sobą rewelacyjną orkiestrę, dj`a i zrobić wielką muzyczną ucztę ;)
Red.: Oczywiście życzmy tego Pani Kasiu, ale życzymy również pomyślności w życiu osobistymi, i przede wszystkim, żeby Pani miała cały czas wokół siebie cudownych, mądrych i uśmiechniętych ludzi, na których zawsze można liczyć. I trzymamy kciuki za udział w programie "Mam talent". Bardzo Pani dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Ewa Malska