
W związku z wyjazdem do Danii w ramach programu Erasmus liczyłem na lepsze
  opanowanie angielskiego w praktyce, zdobycie nowych umiejętności (zarówno tych
  związanych ze studiami, jak i czysto prywatnych), zawarcie nowych, wspaniałych
  przyjaźni, a przede wszystkim na niezapomnianą, życiową przygodę. Co prawda,
  mimo dość ograniczonej wiedzy o tym kraju, postanowiłem zaryzykować. Tak oto
  po załatwieniu wszystkich formalności związanych z wyjazdem i prawie 15stu godzinach
  podróży autokarem, rozpocząłem swój pobyt w Roskilde - mieście ulokowanym nad
  malowniczym fiordem, z którego do Kopenhagi, stolicy kraju można dojechać pociągiem
  w zalewie 30 minut.
  
  Wraz z innymi Erasmusowcami, zostaliśmy ulokowani w trzech różnych dzielnicach
  - znajdującej się kilka kroków od centrum miasta (i świetnego klubu studenckiego
  ;)), za to najdalej od szkoły, położonej na równi, oraz z której dojście na
  uczelnie wiązało się przejściem na drugą stronę ulicy. Wspomniana uczelnia jest
  miejscem niezwykle wyjątkowym. Miejsce to przypomina wnętrza wyjęte z katalogów
  -mnóstwo cichej przestrzeni, awangardowe, nowoczesne meble i stonowane dekoracje
  sprawiają, że zostaje się chętnie nawet i po godzinach zajęć. Przyjdzie nam
  uczyć się ze studentami niemal z każdego zakątku globu - począwszy od Litwinów,
  Chińczyków i Turków, skończywszy na przybyszach z Kenii, Nepalu, czy Bangladeszu.
  Również wykładowcy mają niemały wpływ na atmosferę - można ich pytać dosłownie
  zawsze o wszystko, gdyż starają się być pomocni, najlepiej jak potrafią i sami
  wręcz do tego zachęcają. Nie tworzą też bariery między studentami - starają
  się integrować nie zapominając przy tym, by zachęcać swoją postawą do nauki,
  a nie strofować. Nabyta wiedza ma w końcu zaowocować w doświadczenie za kilka
  lat. Oprócz tego zwracamy się do nich po imieniu, co ma w Danii swoja wieloletnią
  tradycję, gdyż ceni są za umiejętności, nie tytuły.
  
  System edukacji jest całkowicie inny od polskiego. Obowiązuje zasada jeden dzień-jeden
  przedmiot (plus ewentualne 2-3godzinne dokończenie tego z poprzedniego dnia).
  Na zajęciach stawia się głównie na wiedzę praktyczną, pracę grupową i kreatywność,
  przy zastosowaniu minimum niezbędnej teorii. Trwają one przeważnie od 8 do 15,
  wraz z 10 minutami przerwy po każdych 45 minutach zajęć, w tym jedną, 20-minutową
  przerwą obiadową. Egzamin końcowy przebiega dwuetapowo: wstępem jest pisemny
  projekt, przygotowywany w 3-4 osobowych grupach, oraz indywidualna prezentacja
  ustna, po której komisja zadaje pytania odnośnie projektu. Wykładowcy są wprawdzie
  bardzo wymagający, jednak starają się naprowadzić na właściwą odpowiedź. Jeżeli
  tylko nauka przebiega na bieżąco, zdany egzamin ma się w kieszeni :)
  
  Już od pierwszych chwil Dania urzeka pod wieloma względami. Począwszy od architektury,
  a kończąc na stylu życia. Dominuje niska zabudowa z przewagą czerwonej cegły,
  a na ulicach nie widać pośpiechu. Klimat sprzyja również uprawianiu wszelkich
  możliwych form aktywności fizycznej, jak np. jogginu. Biegaczy można tu spotkać,
  bez względu na pogodę, o każdej porze dnia i nocy. Elementem duńskiego krajobrazu
  jest także niezliczona ilość rowerów przeważających nad autami. Nikogo nie dziwi
  tu zarówno widok pedałującego do pracy biznesmena odzianego w garnitur, jak
  i jadącej spokojnie sędziwej starszej pani. Na przyrodę składają się zarówno
  nieskończone lasy, kamieniste, poszarpane wybrzeża, niezliczone lekko pofałdowane
  pagórki, jak i monumentalne kredowe klify. Również podróżowanie na własną rękę
  nie stanowi tu żadnego problemu - transport publiczny działa tak, aby można
  było dotrzeć do każdego zakątka kraju bez względu na porę dnia i nocy. Nie ma
  obaw zarówno o utknięcie w stolicy, podczas powrotu z wieczornej imprezy, czy
  brak połączeń z malutkiej wsi, skąd do najbliższego miasta bywa i po 30km.
  
  Jedynym poważnym minusem, najbardziej decydującym o "jechać, czy nie jechać?"
  są niebotycznie wysokie koszty życia, należące do najwyższych w Europie. Sam
  grant, który wynosił 450?, jest w stanie pokryć głównie koszty zakwaterowania
  (około 400?). Ceny żywności są średnio 2-3 (w skrajnych przypadkach 4) raz większe
  w porównaniu z polskimi. Przykładowo, za dobry i w miarę tani chleb zapłacimy
  6zł, kilogram jabłek 9zł, a piwo w barze około 13zł. Warto zwracać uwagę na
  wszelkiego rodzaju gazetki z okazjami oraz na promocje w rodzaju "kup 2, zapłacisz
  za jedno" występujące tu na każdym kroku przez okrągły rok. Również transport
  publiczny nie należy do najtańszych. Sam wspomniany przejazd w 2 strony na trasie
  Roskilde - Kopenhaga - Roskilde to wydetek rzędu 100zł. Warto jednak wybierać
  się w podróże koleją popołudniami, kiedy to za bilet zapłacimy równowartość
  przejazdu w jedną stronę. Wielu cennych informacji można zasięgnąć również od
  miejscowych oraz studentów przebywających na stałe.
  
  Wyjazd ten bez wątpienia przełamał moje osobiste blokady, nauczył samodyscypliny
  oraz radzenia sobie w kompletnie nowym środowisku. Również kontakt z rówieśnikami
  z całego świata sprawił, że oprócz ogromnego wręcz postępu w posługiwaniu się
  angielskim, pokazał jak pracować i dogadywać się w życiu codziennym z ludźmi
  o kompletnie odmiennych wartościach i przyzwyczajeniach. Prócz tego umożliwił
  nowe możliwości rozwoju w życiu zawodowym. Pobyt w Danii uświadamia, że każdy
  postawiony sobie cel jest możliwy do spełnienia, jeżeli tylko wystarczająco
  chcemy by się spełnił.
  
  Podsumowując - jeżeli tylko macie okazję wyjechać, nie zastanawiajcie się ani
  chwili. Zdobędziecie bagaż przecudownych życiowych wspomnień oraz nieocenionych
  doświadczeń, które nie raz zaprocentują. Nie ma tu miejsca na jakąkolwiek nudę.
  Chętni mogą śmiało spełniać się w swoich pasjach, a kontakty z iście multikulturowym
  środowiskiem sprawi, że każdy dzień będzie obfitował w niezapomniane doznania.
  Wystarczy tylko odrobina odwagi i dobrych chęci, a zdecydowanie nie pożałujecie!
  :) 
Piotr Skowronek
  Język biznesu
  II rok